Mężczyźni w Polsce coraz więcej czasu spędzają za biurkiem. Nie mają czasu na ćwiczenia, ani nawet na zwykły ruch w godzinach pracy. Efekt to rosnący „CEO belly”, jak coraz częściej określa się miejscową otyłość na brzuchu. Problem ten dotyka nawet co drugiego mężczyznę. Tymczasem z braku czasu na siłownię, coraz więcej panów pozbywa się go przy pomocy liposukcji.
CEO belly - śmieszna nazwa, poważny problem
Im więcej czasu spędzamy w pracy za biurkiem, tym mniej fit się stajemy. Zmiana diety, często na bardziej śmieciową, siedzący tryb życia i zdecydowanie mniej ruchu, sprawiają, że miejscowo zaczyna odkładać się tłuszcz. W przypadku mężczyzn najczęściej gromadzi się on na brzuchu, tworząc oponkę powiększającą obwód w talii.
Specjaliści uknuli na niego nawet określenie „CEO belly”, czyli prezesowski brzuszek. I chociaż nazwa jest zabawna, to problem poważny. Miejscowa nadwaga bywa przyczyną rozwoju miażdżycy, zapalenia trzustki, cukrzycy, jest także oznaką zaburzeń metabolizmu. To problemem, z którym w Polsce zmaga się coraz więcej mężczyzn, często bezskutecznie.
Aż 64 procent panów cierpi dziś na nadwagę jak podaje Instytut Żywności i Żywienia. W wielu przypadkach ma ona postać otyłości miejscowej, zwykle zlokalizowanej na udach, torsie i brzuchu. „CEO belly” dotyczy coraz częściej nawet 20- i 30-latków. W efekcie tego coraz więcej mężczyzn sięga po rozwiązania, z których jeszcze do niedawna korzystały kobiety bezskutecznie walczące z nadwagą.
Droga na skróty
Wielu mężczyzn chce dziś przyspieszyć swoją drogę do płaskiego brzucha zarówno ze względów estetycznych, jak i czysto medycznych. Liposukcja laserowa staje się dlatego popularna zarówno wśród mężczyzn na co dzień ćwiczących na siłowni, jak i wśród panów, którym nie po drodze z cross fitem, a którym lekarze zalecają zgubienie kilogramów – potwierdza z codziennej praktyki dr Tomasz Wacławczyk z Centrum Liposukcji Lipoline w Katowicach.
Mężczyźni chętnie w ten sposób pozbywają się zbędnych kilogramów w talii, ale także odsysają nadmiar tłuszczu jaki zgromadził się na piersiach, udach, ramionach, a nawet podbródku . Powodem rosnącej popularności tego zabiegu jest krótki czas w jakim przychodzą efekty.
Tkanki tłuszczowej pozbywamy się tutaj w ciągu maksymalnie godzinnego zabiegu. Pełny efekt widoczny jest natomiast po 30 dniach spędzonych w specjalnym ubraniu uciskającym. Tego nie zapewnia żaden program treningowy, nawet ten najbardziej intensywny – przekonuje specjalista Lipoline.
Prosty zabieg
Sam zabieg jest prosty i minimalnie inwazyjny, polega na wprowadzeniu końcówki lasera pod skórę i rozpuszczeniu we wskazanym miejscu tłuszczu pod wpływem emitowanego ciepła. Następnie płynny tłuszcz jest odsysany. Dzięki generowanej przez laser energii cieplnej włókna kolagenowe zostają pobudzone do wzrostu i skóra szybciej się obkurcza.
Z kolei termolifting, jaki towarzyszy odsysaniu, pozwala zredukować efekt obwisłej skóry, który często towarzyszy nagłemu usunięciu tłuszczu z organizmu. Zabieg ten likwiduje nie tylko tłuszcz, ale także odmładza skórę. Staje się ona bardziej napięta, lepiej odżywiona i nawilżona. Znika także ryzyko pozostawienia nawisów skórnych, jakie często pojawiają się u odchudzających się mężczyzn.
Czytelniku: Zdobywaj punkty i wymieniaj je na ulubione kosmetyki na przełomie roku 2020/2021!
ROSE PATCHOULI
Mgiełka do ciała dla kobiet
NOU
Pojemność:
200 ml
Naturalne SERUM do RZĘS
INVEO
Pojemność:
3,5 ml